Wiatr od Klimczoka wieje…, czyli uroki Beskidu Śląskiego

Uwielbiamy Beskid Śląski. Kiedyś, ładnych parę lat temu, jeszcze jako para, z moim mężem wyjechaliśmy na urlop do Wisły. To była gorąca miłość od pierwszego wejrzenia, która trwa do dzisiaj. Od tamtego czasu odwiedzaliśmy tamte tereny już kilkanaście razy (a może było już naszych wypraw więcej – przestałam w pewnym momencie liczyć…), najpierw sami, potem z synem, a w tym roku byliśmy już we czwórkę – z naszą małą księżniczką. Zarażamy skutecznie górskimi wędrówkami następne pokolenie.

 Beskid Śląski to nie są wysokie góry, ale uważam, że to jest ich zaletą, jeśli lubi się piesze wędrówki. Plusem jest to, iż można dostając się na odpowiednią wysokość, iść do przodu zaliczając poszczególne szczyty na trasie w przepięknych okolicznościach przyrody. Najpiękniej jest wiosną (koniec maja – początek czerwca), wtedy zieleń jest najintensywniejsza, nie ma też dużo gwałtownych zjawisk meteorologicznych, tak jak ma to miejsce w sierpniu (i uwierzcie mi, wiem co piszę…)

                                                             Fot. Widok z ul. Spacerowej

Dodatkowym plusem Beskidu Śląskiego jest to, iż nie jest on tak mocno odwiedzany przez turystów jak Tatry. Są to góry, wg mojej opinii bezpieczniejsze (nie spadnie się np. z grani…) choć i tak trzeba uważać. Pamiętajcie – zawsze odbywajmy nasze wycieczki z mapą okolicy i poruszajmy się po wyznaczonych szlakach i ścieżkach turystycznych! Równie istotne jest przygotowanie do wycieczki, czyli posiadanie odpowiedniego ubrania i obuwia – pamiętając o tym, iż pogoda w górach szybko się zmienia. Ważne też jest zabranie ze sobą wody do picia i czegoś do jedzenia tak aby dostarczać organizmowi energii na szlaku.

                                                                      Fot. Gdzieś na szlaku…

Na szlakach jest naprawdę spokojnie i cicho. Sporadycznie mija się piechurów i to w bardziej popularnych miejscach. Można wędrować bardziej spontanicznie tzn. nie mieć wyznaczonej trasy i z mapą ruszyć w teren, a można to zrobić w bardziej zaplanowany sposób z wcześniejszym wyznaczeniem kierunku i z określeniem miejsc na odpoczynek.

Naszym ulubionym miejscem, do którego jeździmy za każdym razem w Beskidzie Śląskim jest Wisła – taka nasza baza wypadowa. I choć co roku próbujemy poszukać innego miejsca do spędzenia urlopu, to i tak ostatecznie lądujemy w Wiśle, ponieważ jest to miejsce, w którym odpoczywamy psychicznie i ładujemy akumulatory. Ponadto Wisła jako miejscowość oferuje wszystko to czego potrzebujemy – położenie, tereny do spacerów zarówno górskich jak i miejskich, pyszne regionalne jedzenie, okoliczne miejscowości i atrakcje do odwiedzenia i można byłoby tak wymieniać i wymieniać. Muszę też wspomnieć o szerokiej bazie noclegowej, z której naprawdę każdy może wybrać coś dla siebie w rozsądnej cenie.

                                                            Fot. Wiadukt kolejowy Wisła

W samej Wiśle oprócz fajnego ryneczku do spacerów i bulwarów przy rzece Wiśle (choć to tylko ułamek miejsc, po których można spacerować), najbardziej lubię spacer po ul. Spacerowej (nazwa ulicy jak najbardziej adekwatna). Jest ona położona nieco dalej od centrum miasta, ale warto trafić w to miejsce. Trochę trzeba po niej wspiąć się w górę, ale naprawdę się opłaca, ponieważ widoki są niesamowite – 360 stopni panoramy na Główny Szlak Beskidzki (czerwony) od Czantorii przez Stożek po Baranią Górę.

                                                              Fot. Spacer po ul.Spacerowej

Poza wycieczkami pieszymi jeździmy również dużo po okolicy. Najbardziej lubię trasę Wisła – Szczyrk (przez Przełęcz Salmopolską) – Żywiec – Koniaków – Istebna – Wisła. Oferuje ona niezwykłe walory widokowe. Bardzo ciekawe miejsce to Trójstyk – miejsce, w którym spotykają się granice trzech państw Polski, Czech i Słowacji. W ostatnich latach zainwestowano w to miejsce i zrobiono super ścieżki do każdej z granic, ja pamiętam jeszcze tylko 3 niewielkie obeliski symbolizujące 3 państwa umiejscowione w lesie. Obecnie wygląda to naprawdę atrakcyjnie.

                                           Fot. Trójstyk – granica 3 państw Polski, Czech i Słowacji

Jeśli będziecie w Wiśle, bądź okolicy, to polecam wizytę w miastach: Cieszyn, Ustroń czy Żywiec.

Cieszyn po polskiej stronie ma niesamowity klimat i przepiękny rynek, po którym fajnie jest się przespacerować, usiąść w jednej z restauracji i zjeść coś dobrego. Będąc w Cieszynie warto przejść się na stronę czeską. Na mnie, pomimo już tylu lat w Unii Europejskiej, nadal robi wrażenie przejście do innego kraju bez żadnych kontroli. W Cieszynie wystarczy przekroczyć Most Przyjaźni i już jest się w Czechach.

Ustroń ma przepiękną trasę spacerową wzdłuż Wisły i park, po którym można pospacerować. No i oczywiście Równicę, którą trzeba odwiedzić, ponieważ widoki z niej są nieziemskie. Szczególnie burza na takiej wysokości wygląda interesująco… Koniecznie też musicie wjechać kolejką krzesełkową na Czantorię na polanę Stokłosica, na wysokości 851 m n.p.m. potem polecam przejść się około 20-30 minut drogi na szczyt Czantorii, gdzie można wejść na wieżę widokową już po czeskiej stronie i podziwiać widoki.

                                                         Fot. Wieża widokowa na Czantorii

No a jeśli traficie do Żywca, to koniecznie musicie odwiedzić Park Zamkowy – jest po prostu przepiękny. Park nazywany jest Parkiem Habsburgów, który założono w XVIII wieku. W 2009 roku zarówno park jak i Pałac Habsburgów przeszły gruntowną rewitalizację. W 2012 roku na terenie parku otwarto Park Miniatur.

Muszę również napisać o Górze Żar, choć położona jest na terenie Beskidu Małego, to jest przez nas chętnie odwiedzana. Na szczyt można się dostać w ciągu 8 minut koleją linowo terenową o długości 1300 m. Dla dzieciaków jest to ogromna atrakcja, choć przyznam, że ja też wjeżdżam na szczyt z uśmiechem na ustach:)

                                                              Fot. Wjazd na Górę Żar

Pisząc o Beskidzie Śląskim nie mogłabym nie wspomnieć o zaporze na Jeziorze Czerniańskim (Wisła Czarne) i wpływających do niego Białej Wisełce i Czarnej Wisełce. Jest to sztucznie stworzony akwen pod koniec lat sześćdziesiątych, kiedy to postanowiono spiętrzyć wody obydwu Wisełek, tak aby powstały zbiornik był rezerwą wody pitnej dla coraz liczniejszych ośrodków wczasowych. Z tej zapory wypływa już rzeka Wisła, która przepływa przez cały nasz kraj i kończy swój bieg w Morzu Bałtyckim.

                                                         Fot. Zapora Jeziorze Czerniańskim

Kolejną atrakcją wartą zobaczenia w okolicy jest Rezydencja Prezydenta RP Zamek w Wiśle. Można do niego dojść piechotą od zapory w kierunku Przełęczy Kubalonka. Przeszliśmy z mężem tę trasę i jest bardzo ciekawa.

                                                                      Fot. Rezydencja Prezydenta RP Zamek w Wiśle

Oj, mogłabym tak pisać i pisać o naszych ukochanych miejscach.

Zachęcam Was do odwiedzenia Beskidu Śląskiego o każdej porze roku i skorzystania ze wszystkich atrakcji, jakie oferuje okolica.

Naprawdę warto! Do zobaczenia na szlaku!

Powiązane